Święta.
Już tuż, niemal za progiem, a siedziba rodowa jeszcze nawet nie zaczęła się stroić. Jeszcze jest jesienna i szara.
A ja zaplanowałam, że w tym roku będzie skrząca, osypana szronem, jasna i migocząca blaskiem drgających płomieni świec, przeglądających się w każdej drobinie brokatu, w każdym szklanym soplu wiszącym pod sufitem na jemiole, w każdej bombce na choince, w każdej perłowej gwiazdce leżącej na obrusie. Pracy jest więc mnóstwo, należałoby już się za owo strojenie zabrać, a tymczasem wciąż tkwię w pracowni… Co prawda mimochodem układam sobie w głowie plan co, jak i gdzie, ale jak na razie czysto teoretycznie. Jednak i takie teoretyzowanie ma sens, bo wpadł mi do głowy pomysł, który – mam nadzieję – rozwiąże mi problem, z którym borykam się co roku. Problem dla niektórych być może błahy, ale mnie on zawsze wprawia w mniejsze lub większe świąteczne rozedrganie. Otóż rzecz tyczy sztućców…
Siedziba rodowa świętuje co roku w bardzo dużym gronie, jest fajnie, gwarnie, wesoło i, nie bójmy się przyznać, suto.
Stół jest pięknie przygotowany, biały obrus, świąteczna zastawa, srebra rodowe – wyczyszczone i błyszczące – karnie spięte świątecznymi pierścieniami , potrawy malowniczo ułożone w misach i na półmiskach zdobią środek stołu…
Sprzątanie po wieczerzy polega li tylko na zmianie zastawy, która teraz stoi sobie na bocznym stoliku w słupkach, kto chce bierze sobie talerz i podjada, bo na stole wciąż jest mnóstwo smakołyków, bierze sztućce… no właśnie, sztućce… zwykle leżą na owym stoliku byle jak, w jakimś przypadkowym naczyniu, psujące mi ogólny ogląd i humor mi warząc wrażeniem bałaganu.
I otóż w tym roku już nie będzie przypadkowości, albowiem one też dostaną swoje własne, świąteczne pudło, oczywiście wpisane w ogólną, tegoroczną, skrząco-błyszczącą koncepcję dekoracyjną ![:)]()
Z zewnątrz surowe, ciemne, bardzo postarzone, w środku jasne i błyskające milionem brokatowych drobinek na choinkach i ośnieżonych chatkach. Dałam mu uchwyty dla wygody i ozdoby, oraz nóżki, by można było wsunąć pod nie serwetki.



















A gdy będzie już po Świętach wsypię do niego orzechy i postawię pod choinką. Ori hr. Kot bardzo lubi wybierać łapką orzechowe kulki i turlać je po całej podłodze, niech więc też ma świąteczną uciechę…
